-
Indie – Jodhpur – Błękitne miasto u stóp fortu
Opuściłem Jaipur i po 6,5 godzinach jazdy pociągiem dotarłem do drugiego największego miasta stanu Radżastan – Jodhpur. Tym razem, jak na warunki indyjskie, jestem w naprawdę niewielkim (no dobrze, średnim) mieście. Jodhpur liczy sobie bowiem około miliona mieszkańców. I już na samym początku mogę śmiało napisać, że było to miasto, w którym czułem się najlepiej i było skrojone na miarę. …a może właśnie będąc w Jodhpur na dobre oswoiłem się z Indiami i dlatego zacząłem się czuć już bardzo swobodnie…? Sam teraz nie wiem. Do miasta przybywam pociągiem w godzinach popołudniowych, cel jak zawsze – wynegocjowanie normalnej ceny w tuk-tuku i jazda do hotelu. Na przeddworcowym placu wyłapuje mnie, jak…
-
Indie – Jaipur – Kolorowa stolica Radżastanu
Przez kolejny tydzień moim tymczasowym indyjskim domem miał być Radżastan. Największy powierzchniowo ze wszystkich stanów, położony na pustynnym północnym zachodzie kraju, w pobliżu granicy z Pakistanem. Mówi się, że jest to najbardziej kolorowy indyjski stan i jeden z najchętniej odwiedzany przez turystów. Faktycznie, region wyróżniał się kolorowymi miastami, interesującymi zabytkami…turyści też byli, ale w co najmniej 95% indyjscy. Ci z zachodu czasami się pojawiali, jednak zdecydowanie sporadycznie. Mój plan na Radżastan zakładał odwiedziny trzech miast: Jaipur, Jodhpur oraz Udaipur. Ze względu na swoją charakterystyczną zabudowę nazywane odpowiednio różowym, niebieskim oraz białym miastem. Nie wystarczyło mi natomiast czasu na odwiedziny dwóch innych znanych zabytkowych miast – Bikaner i Jaisalmer, wszystkiego jednak…
-
Indie – Jak to jest z indyjską koleją?
Indyjskie pociągi urosły do rangi ogólnoświatowej legendy. Niemal każdy widział zdjęcia lub filmy przepełnionych pociągów z pasażerami siedzącymi na dachach wagonów lub wiszącymi na schodach albo poręczach przy drzwiach. Czy jednak jest to standard w tym kraju i faktycznie jest aż tak źle? Trochę pociągami w Indiach pojeździłem, coś zobaczyłem, czegoś doświadczyłem, zatem spróbuję to opisać dając też nieco informacji praktycznych i oczywiście zdjęć. Podczas swojego pobytu łącznie 4 razy jechałem pociągiem. Pokonałem odcinki Delhi-Agra (195 km), Agra-Jaipur (240 km), Jaipur-Jodhpur (380 km) oraz Varanasi-Gaja (220 km). Z jednej strony sporo, z drugiej całkiem niewiele. Pociągi jeżdżą stosunkowo wolno, nawet bardzo wolno, zatem trochę czasu w nich spędziłem. Dla przykładu,…
-
Indie – Agra – Taj Mahal i jeszcze więcej
Przyszedł w końcu ten moment. Po trzech dniach czas na dobre opuścić Delhi. Wrócę dopiero na ostatnią noc przed powrotem do Polski. Pierwszym moim celem po opuszczeniu stolicy było miasto Agra. Znana przede wszystkim ze zlokalizowanego na jej przedmieściach Taj Mahal będącego symbolem całego kraju i jednym z najbardziej rozpoznawalnych budynków na świecie. Zanim jednak tam dotrę, minie jeszcze nieco czasu. Do Agry wyruszam skoro świt, dosłownie. Mój pociąg z głównego dworca w New Delhi odjeżdża o 6:55, do przejechania mam 195 kilometrów będąc u celu o 9:20. Było to też moje pierwsze zetknięcie z indyjskimi kolejami. Poszukując swojego pociągu na jakimkolwiek olbrzymim indyjskim dworcu zdecydowanie najlepiej posługiwać się jego…
-
Indie – Fatehpur Sikri – Jadę w nieznane
Moja nieplanowana wyprawa poza Delhi nie kończy się na wizycie w Parku Narodowym Keoladeo w Bharatpur. Spotykam się z kierowcą, który oznajmia mi, że zaraz pojedziemy kilkadziesiąt kilometrów dalej i za niecałą godzinę będziemy na miejscu. Podaje jakąś nazwę, której za nic nie mogę zrozumieć i z niczym mi się nie kojarzy. Wychodzi więc na to, że jadę z obcym człowiekiem, nie wiem dokąd, ani nawet co tam będzie. Co ma być, to będzie… Podobno ma być ładnie. Po niedługim czasie lekko szaleńczej jazdy docieramy do niewielkiego miasta Fatehpur Sikri. Samo współczesne miasto nie stanowi atrakcji, najciekawsze znajduje się na jego przedmieściach. W międzyczasie z pomocą mapy w telefonie spróbowałem…
-
Indie – Bharatpur – W poszukiwaniu spokoju
Miało mnie tu w ogóle nie być, dzień wcześniej nawet nie wiedziałem o istnieniu tego miasta… Jak więc i w jakim celu znalazłem się w Bharatpur? Otóż pierwszego dnia pobytu w Indiach jeżdżąc po Delhi, od słowa do słowa podczas rozmowy z kierowcą okazało się, że to jego rodzinne miasto. Jako, że Delhi już od samego początku zaczynało mnie męczyć, a miałem w nim spędzić jeszcze kilka dni, postanowiłem, że skorzystam z okazji i zabiorę się z kierowcą do jego miasta, gdzie i tak miał w planie na jeden dzień pojechać. Dogadaliśmy cenę (wychodziło w przeliczeniu niespełna 200 złotych) i umówiliśmy się pod hotelem na godzinę 7 rano następnego dnia.…
-
Indie – Delhi – niełatwa stolica
Delhi, w większości przypadków to pierwsze miejsce w Indiach, do którego trafiają zagraniczni podróżni. Trafiłem tu i ja. Przeogromna metropolia, wraz z ciągnącymi się dziesiątkami kilometrów przedmieściami zamieszkana jest przez około 30 milionów (!) mieszkańców. Ogromne zagęszczenie ludności, prawdziwy tygiel kulturowy, narodowościowy i religijny. Miasto jak rzeka – trzeba wejść i popłynąć z jego nurem, żeby dać sobie szansę na przetrwanie w tym chaosie. Do Delhi przyleciałem nad ranem i miałem spędzić trzy kolejne noce. Miał być to czas na aklimatyzację i wczucie się indyjski klimat zanim wyruszę w dalszą podróż. Miałem też wrócić tu na ostatni nocleg i dzień przed lotem powrotnym do Polski. Miasto oferuje szereg zabytków i…
-
Indie – Nie myśleć za dużo. Zaakceptować.
Lecąc do Indii w zasadzie nie wiedziałem czego mam się spodziewać na miejscu. Przeczytałem dosłownie kilka wpisów na różnych blogach, filmów i vlogów natomiast celowo unikałem. Chciałem zaznać pewnego rodzaju zaskoczenia. Z jednej strony właśnie chęć zaskoczenia, z drugiej natomiast powoli rosnący strach i niepewność, co będzie na miejscu. Niektórzy się tym krajem zachwycali, inni potrafili mieć dosyć już pierwszego dnia. Ja z chwilą wylotu nastawiłem się na szok i fakt, że początek pobytu może być trudny, ale prędzej lub później przywyknę. Wciąż pamiętam swoje pierwsze minuty w Indiach, a dokładniej w Delhi. Pomijam lotnisko, pomijam dedykowaną linię metra z lotniska do dworca kolejowego, to miejsca sztuczne i przewidywalne, na…
-
Indie – jak ja się tu znalazłem?!
No właśnie, jak? Sam sobie dość długo zadawałem te pytanie. Miałem i mam bowiem mniej lub bardziej dokładną listę krajów, które chciałbym odwiedzić. Nigdy, nawet przez moment, nie było tam jednak Indii. Myśląc o tym kraju rodził się we mnie strach, lekkie przerażenie i przeróżne wyobrażenia, w większości negatywne. Nie potrafiłem sobie nawet wyobrazić, że się tam znajdę. Zresztą nawet zbyt wiele o Indiach i tym jak tam właściwie jest nie myślałem. W dobie wojny Rosji z Ukrainą, na nieokreśloną przyszłość odłożyłem sobie Rosję, również Kazachstan, czy Uzbekistan zszedł u mnie na nieco dalszy plan. Azja jednak coraz bardziej mnie ciągnęła. Bliski Wschód? Daleki Wschód…? I tak pewnego dnia przeglądając…
-
Morawy – Brno – miasto skrojone na miarę
Pierwszym miastem, które odwiedzam podczas wizyty na Morawach była stolica regionu, a jednocześnie Kraju Południowomorawskiego – Brno. Drugie największe miasto Czech, które liczy niespełna 400 tysięcy mieszkańców, czyli tylko nieco mniej niż polski Szczecin. Nocleg zarezerwowany mam w sąsiedztwie starego miasta, około 5 minut pieszo od dworca kolejowego. Zostawiam auto na jednym z okolicznych parkingów i na zwiedzanie ruszam pieszo. Samochód zresztą do niczego by mi nie był potrzebny, bowiem całe śródmieście jest bardzo kompaktowe i poruszanie się po nim pieszo nie stanowi najmniejszego problemu. Gdyby jednak zaszła potrzeba przemieszczenia się nieco dalej, Brno, podobnie jak niemalże wszystkie czeskie miasta, ma doskonale rozwiniętą sieć transportu publicznego, na którą w tym…