Albania – Kruja – miasto Skanderbega
Samochód odebrany, czas zatem ruszać na podbój Albanii. Zanim jednak udam się w docelowym dla mnie kierunku południowym, postanawiam odwiedzić jedno z najpopularniejszych turystycznie miejsc w kraju – miasto Kruja (Kruje). Znajduje się ono 20 kilometrów od lotniska i z racji swojego położenia jest celem licznych jednodniowych wycieczek z Tirany, Durres lub nawet Czarnogóry.
Dojazd nie stanowił najmniejszego problemu, jednak przed samą miejscowością zaczęły się pierwsze strome i kręte podjazdy (była to jednak jedynie rozgrzewka przed tym, co czekało mnie w kolejnych dniach). Samo Kruje jest przepięknie położone na wysokości około 600 metrów n. p. m. u stóp pasma górskiego Krujë.
Pierwszy krótki foto postój zrobiłem na ostatniej prostej przed wjazdem do miasta. Pomimo jeszcze przedpołudniowej godziny, upał przekraczał już 30 stopni, a wyjście z klimatyzowanego auta zdecydowanie nie należało do przyjemności. To jednak dopiero przedsmak i początek tutejszych upałów, do których chcąc nie chcąc, musiałem się przyzwyczaić.
Kruja jest jednym z najstarszych albańskich miast, uznawane jest również za pierwszą historyczną stolicę kraju. Początki osadnictwa sięgają już III w. p. n. e., jednak najważniejsze wydarzenia z dziejów miasta przypadają na rok 1433, kiedy to zostało one odbite spod tureckiego panowania przez Skanderbega – najsłynniejszego albańskiego przywódcę i bohatera.
Zostawiam auto na jednej z ulic w centrum i ruszam na zwiedzanie. A te rozpoczynam od lokalnego tureckiego bazaru. Bazar, to jednak określenie mogące być nieco na wyrost. Niegdyś znacznie większy, dziś to tak na prawdę jedna uliczka wzdłuż której funkcjonuje 20-30 stylowych sklepów z pamiątkami, starociami i szeroko pojętym rzemiosłem.
Opuszczając bazar, kieruję się stromym podejściem w górę zostawiając za sobą widok na zabudowania miasta i znajdujące się zaraz za nimi majestatyczne góry.
Po chwili znajduję się już na terenie najważniejszego tutejszego zabytku – zamku. Jego dzieje sięgają okresu średniowiecza. W XV wieku właśnie tutaj podczas trzykrotnego najazdu Osmanów skutecznie bronił się wspomniany już Skanderbeg. Miejsce do dnia dzisiejszego w świadomości Albańczyków urosło do miana uświęconego, jako symbol obrony Albanii przed Turkami. Dzisiejszy zamek jest jednak dziełem odbudowy z lat 80. XX wieku. W jego wnętrzu mieści się muzeum nikogo innego, jak właśnie Skanderbega. Do środka jednak nie wchodziłem, obiekt zwiedzałem jedynie z zewnątrz.
Na terenie zamku znajduje się również drugie muzeum – Muzeum Etnograficzne. W oryginalnym albańskim domu zgromadzone zostały przedmioty ukazujące codzienne życie mieszkańców regionu w ostatnich kilkuset latach. W dolnej części budynku znajdują się pomieszczenia gospodarcze, m.in. gdzie tłoczona była oliwa, natomiast na piętrze znajdują się izby mieszkalne. Bilet wstępu kosztował 300 lek i uważam, że dokonałem dobrego wyboru, decydując się na odwiedziny właśnie tego muzeum.
W bezpośrednim sąsiedztwie zamkowych terenów znajduje się również kilka bardzo klimatycznych, zabytkowych uliczek z oryginalną zabudową. Bardzo wąskie, otoczone kamiennymi murami domostw, nie tylko dają chłód i wytchnienie od upału, ale niemal dosłownie przenoszą swoją autentycznością do przeszłości. Brukowane, momentami tak ciasne i kręte, że dostępne jedynie dla pieszych. Miejsce zdecydowanie warte odwiedzenia i choć krótkiego spaceru.
Czas szybko mijał i pora było zacząć myśleć o dalszej drodze. Samo zwiedzanie miasta, nawet wliczając w to wizytę w muzeum (lub dwóch) powinno zająć maksymalnie kilka godzin. Odwiedziny mogę polecić każdemu będącemu w Tiranie lub nawet nadmorskim Durres. Odległość z obu tych miast nie jest duża, a sam dojazd zarówno własnym autem, jak i transportem publicznym (autobusy z Tirany) nie powinien stanowić problemu.
Na mnie czekała długa droga na południe, bowiem kolejny postój i noclegi miałem zaplanowane w mieście Berat w centralnej części Albanii. Przejazd pomiędzy tymi miastami z racji ubogiej sieci dróg w kraju prowadził nieco naokoło m.in. przez wspomniane już Durres i liczył około 140 kilometrów trwając niemal 3 godziny.