Baku – cz. 2. – Miasto luksusu i nowoczesności
Zwiedzanie azerskiej stolicy najlepiej podzielić sobie na dwa etapy – pierwszy dedykowany zabytkowej części miasta, natomiast drugi poświęcony nowoczesnej stronie miasta, nie bez powodu powodu nazywanego Dubajem Kaukazu.
Azerbejdżan, to kraj kontrastów w wielu aspektach. Przyrodniczo-krajobrazowych, architektonicznych,czy wreszcie finansowych. Państwo bogaci się na posiadanych i eksploatowanych złożach ropy naftowej i gazu ziemnego. Zyski te inwestowane są w dalszy rozwój przemysłu wydobywczego, trafiają na konta przedstawicieli władzy i państwowych spółek oraz …są inwestowane w stolicę. Tak, nowoczesne Baku tworzone jest jako miasto na pokaz, miejsce które ma witać i robić wrażenie na każdym przyjeżdżającym do kraju. Marmurowe chodniki, tor F1, nowoczesne biurowce i apartamentowce, lśniące nowością i bogactwem stadiony, hale sportowe, muzea czy galerie handlowe mają dać obraz miasta nowoczesnego, bogatego i atrakcyjnego. W tym wpisie zapraszam na spacer po właśnie takiej stronie stolicy Azerbejdżanu.
Na początek zwiedzania najlepiej wybrać się na spacer po nadmorskim bulwarze. Ciągnie się on na długości około 5 kilometrów wzdłuż całego śródmiejskiego odcinka wybrzeża, równolegle do Prospektu Nafciarzy. To zdecydowanie jedno z najpopularniejszych miejsc w mieście, szczególnie tłumnie odwiedzane wieczorami. Idąc w kierunku starego miasta, w oddali towarzyszyć będą trzy szklane „Ogniste Wieże” kompleksu Flame Towers, natomiast w przeciwnym kierunku widzieć będziemy kolejne budowy nowoczesnych wieżowców w tej jednej z najbardziej prestiżowych bakijskich lokalizacji.
Interesującą i zdecydowanie mniej popularną kwestią jest temat samego Morza Kaspijskiego. Tak w zasadzie, z geograficznego punktu widzenia, jest to ogromne jezioro, wykorzystywane głównie do wydobycia znajdujących się pod nim złóż ropy. W Baku nie znajdziemy żadnych plaż, zresztą nikt by się do tej wody nie odważył wejść. Niestety, ale unosząca się na jej powierzchni ropa nie zachęca i nie jest chlubą tak miasta, jak i całego kraju. Niestety, ten temat jest w zasadzie przemilczany, ekologia schodzi tu na daleki plan…
Baku od 2016 gości GP w Formule 1. Nie ma tu jednak typowego toru wyścigowego, rywalizacja odbywa się na wytyczonych ulicach centrum miasta. W pobliżu bulwaru, na prostym i szerokim odcinku Prospektu Nafciarzy znajduje się linia startu-mety, tu również znajdują się obiekty alei serwisowej i pit-stopów. Jest także garaż naszego reprezentanta, Roberta Kubicy.
W tym też miejscu kończę swój przedpołudniowy spacer wzdłuż wybrzeża. Zawracam do hotelu, by odpocząć, a popołudniu wyruszyć na dalszą część zwiedzania. Na całe szczęście w końcu się wypogodziło i miasto przybrało zupełnie inne barwy i bardziej pozytywną atmosferę!
Celem na popołudnie był spacer drugą częścią bulwaru w kierunku muzeum dywanów oraz znalezienie drogi na wzgórze z wieżami Flame Towers. Wyszło słońce, przez co odbiór miasta zmienił się na zdecydowanie bardziej pozytywny. W końcu mogłem się poczuć jak na (prawie) Bliskim Wschodzie. Na samym bulwarze powiewa ogromna państwowa flaga o wymiarach 70 na 35 metrów, kolejny z symboli narodowej dumy. Jej łopot na wietrze słyszany jest z całkiem sporej odległości.
Po chwili jestem tuż obok budynku mieszczącego Narodowe Muzeum Dywanów. Gmach nowoczesny, wybudowany w 2014 roku, swoim kształtem nawiązuje do zwiniętego dywanu. Same dywany, metody ich tkania, zdobienia są znanym i cennym dziedzictwem Azerbejdżanu. Muzeum w swoich zbiorach posiada łącznie kilka tysięcy dywanów, z czego najstarsze okazy pochodzą w XVII wieku. Tutejsze dywany były i są tkane nie tylko do znanego nam wykorzystania praktycznego, są to również elementy ozdobne, ale i tworzone na pamiątkę ważnych wydarzeń, osób i innych istotnych dla tutejszej społeczności okazji.
Będąc w tej okolicy nie sposób nie trafić na pewien nowoczesny, bardzo charakterystyczny, wręcz symboliczny obiekt. To …kolejne centrum handlowe – Caspian Waterfront Mall. Podczas mojej wizyty w Baku trwały jeszcze prace wykończeniowe, obecnie jest już otwarte. Zastanawiam się, co ma symbolizować kształt budynku…kwiat lilii wodnej? A może jest to inspiracja operą w Sydney? Sam nie wiem…Jakby było mało, tuż obok czeka kolejna atrakcja – Baku Eye, czyli po prostu widokowa wersja diabelskiego młyna.
Zanim rozpocznę wejście na wzgórze w kierunku Ognistych Wież, postanawiam wstąpić na obiad. Odchodzę dosłownie kilka metrów od głównej ulicy, znajduję niewielki lokal i z ciekawości zaglądam do środka. Przyznam szczerze, byłem w niemałym szoku, jakbym znalazł się gdzieś na głębokich przedmieściach, albo na prowincji. Miejsce zauroczyło mnie jednak na tyle, że postanawiam zostać i zamówić tutejszą wersję pilawu. Kelnerem jest tu starszy pan, przez uchylone drzwi w sąsiednim pomieszczeniu dostrzegam stojącą przy wielkich żeliwnych garach prawdopodobnie jego żonę. Może nie jest pięknie, może nie nowocześnie, ale zdecydowanie klimatycznie i smacznie!
Najedzony rozpoczynam wejście na sąsiednie wzgórze. Do wyboru schody lub wagonikowa kolejka. Wybieram schody i po kilkunastu minutach docieram na punkt widokowy, a moim oczom ukazuje się niesamowity widok na niemal całe miasto, wybrzeże i kaspijską zatokę przy której położone jest Baku. Jest to miejsce, które będąc w tym mieście należy koniecznie odwiedzić. Najlepiej udać się tu po południu, wtedy mamy gwarancję, że słońce będzie nam pięknie oświetlać krajobraz zamiast świecić prosto w oczy.
Wystarczy się odwrócić, by oczom ukazały się trzy szklane budynki mające swym kształtem przypominać płomienie. To wspominane już przeze mnie wielokrotnie Ogniste Wieże – Flame Towers. Kompleks liczących kolejno 190, 160 i 140 metrów wysokości budynków pełniących funkcje hotelowe, biurowe oraz mieszkalne. Są one widoczne z niemal każdego punktu w centrum miasta stając się jednym z jego symboli. Mnie się podobają. Co by też nie mówić, są niesamowicie fotogeniczne!
Słońce chyli się ku zachodowi, zegar na tarczy zaczyna wskazywać coraz późniejszą godzinę. Postanawiam powoli kierować się w dół, na stare miasto i tam spędzić resztę wieczoru. W blasku zachodzącego słońca miasto zaczyna przybierać na prawdę niesamowite barwy. Im późniejsza pora, tym również wzrasta ruch. Na ulicach tworzą się korki, chodniki i trotuary zapełniają się pieszymi. W knajpach rośnie gwar. Właśnie po zmroku, po pracy, gdy na zewnątrz robi się chłodniej, tysiące bakijczyków wychodzi na ulice swojego miasta.
Ja ze stolicą się jednak jeszcze nie żegnam…