Morawy – Brno – miasto skrojone na miarę
Pierwszym miastem, które odwiedzam podczas wizyty na Morawach była stolica regionu, a jednocześnie Kraju Południowomorawskiego – Brno. Drugie największe miasto Czech, które liczy niespełna 400 tysięcy mieszkańców, czyli tylko nieco mniej niż polski Szczecin. Nocleg zarezerwowany mam w sąsiedztwie starego miasta, około 5 minut pieszo od dworca kolejowego. Zostawiam auto na jednym z okolicznych parkingów i na zwiedzanie ruszam pieszo. Samochód zresztą do niczego by mi nie był potrzebny, bowiem całe śródmieście jest bardzo kompaktowe i poruszanie się po nim pieszo nie stanowi najmniejszego problemu. Gdyby jednak zaszła potrzeba przemieszczenia się nieco dalej, Brno, podobnie jak niemalże wszystkie czeskie miasta, ma doskonale rozwiniętą sieć transportu publicznego, na którą w tym przypadku składają się miejskie autobusy, tramwaje oraz trolejbusy.
Na początek – starówka. W niedzielne wrześniowe południe powoli budzi się do życia, a na ulicach pojawiają się coraz liczniej mieszkańcy. Nie ma jednak tłumów, nie ma również licznych zagranicznych turystów, ba, turystów jest bardzo mało, zdecydowana większość mijanych osób stanowią Czesi, jak przypuszczam mieszkańcy Brna.
Brno nie ma typowego staromiejskiego rynku jaki możemy kojarzyć z innych europejskich miast. Miejscem, które może najbardziej go przypominać, a jednocześnie stanowić centrum tutejszego starego miasta, można uznać Náměstí Svobody, czyli Plac Wolności (na zdjęciach powyżej). Swoim kształtem przypomina trójkąt, a przez sam środek przebiega ruchliwa linia tramwajowa. Kolejny przykład na to, że w centrum miasta na wspólnej powierzchni mogą znajdować się piesi, jak i tramwaje, przy czym te drugie nie muszą być odgrodzone kilometrami barierek. W Polsce coś w zasadzie nie do pomyślenia. Ot, taka dygresja.
Ledwie kilkadziesiąt metrów spaceru i docieram na kolejny, tym razem nieco mniejszy i bardziej kameralny plac – Zelný trh (Rynek warzywny). Skąd taka nazwa, tłumaczyć raczej nie trzeba, dodać mogę jedynie, że handel w tym miejscu odbywa się do dziś. W centralnym punkcie placu wznosi się barokowa Fontanna Parnas. Jeżeli ktoś poszukuje spokojnego miejsca by usiąść przy kawiarnianym stoliku lub też z kuflem piwa, miejsce to będzie idealne. A i zakupy da się zrobić.
Spacerując ulicami starówki mijam bardzo wiele zabudowy z przełomu XIX i XX wieku. Wzniosłe kamienice mieszczańskie z tego okresu świadczą o bogactwie ówczesnych mieszkańców i rozwoju miasta. Na szczególną uwagę zasługiwał przemysł, który zresztą do dziś obecny jest w mieście. To właśnie w Brnie po dziś dzień produkowane są traktory marki Zetor, a także funkcjonuje wielka fabryka zbrojeniowa „Zbrojovka”.
W okresie jesienno-zimowym do miasta licznie przyjeżdżają natomiast studenci. Od 1919 roku funkcjonuje tu Uniwersytet Masaryka będący drugą największą uczelnią wyższą w Czechach. Kiedy ja byłem we wrześniu, na ulicach było jeszcze bardzo cicho i spokojnie, rok akademicki dopiero nadchodził. Mijałem jednak bardzo wielu młodych ludzi, co nie powinno dziwić, Brno jako drugie największe miasto kraju i największy ośrodek miejski na południowym-wschodzie Czech jest silnym magnesem dla chcących się wyprowadzić z morawskiej, i nie tylko, prowincji. Wielkomiejskość, atrakcje, praca, edukacja…u nas w Polsce działa funkcjonuje to w końcu na identycznych zasadach.
Kolejnym punktem mojej wizyty w Brnie jest najważniejszy, najbardziej rozpoznawalny i…najlepiej widoczny zabytek miasta. Tak, to katedra św. Piotra i Pawła, którą można kojarzyć z monet o nominale 10 koron czeskich. Wybudowana na wzniesieniu, góruje nad zabytkowym centrum miasta. Pierwotnie romańska, na przestrzeni kolejnych stuleci została wielokrotnie przebudowana, obecnie łączny styl gotycki i negotycki.
Z racji bardzo gęstej zabudowy, pewną sztuką staje się zrobienie dobrego zdjęcia ukazującego całą bryłę świątyni. Trochę kombinacji i w końcu coś udaje mi się zrobić. Wnętrze katedry mnie nie zachwyca, od razu zatem udaję się na jedną z wież, gdzie znajduje się punkt widokowy z piękną panoramą na całe stare miasto i nie tylko. Wchodząc na szczyt trzeba jednak zwrócić uwagę na godzinę, bowiem o każdej pełnej biją dzwony, które znajdują się dosłownie tuż obok tarasu widokowego. …a robi się całkiem głośno.
Czechy, to kraj czasami specyficzny i oryginalny i takie też atrakcje oferuje. Jednym z bardziej nietypowych, specyficznych i na swój sposób mrocznych miejsc, jakie można odwiedzić w Brnie jest niewątpliwie ossuarium zlokalizowane przy kościele św. Jakuba. Miejsce potocznie nazywane jest również po prostu kaplicą czaszek. W rzeczywistości jest to przykościelna podziemna krypta, w której od prawdopodobnie XVII wieku zgromadzono szczątki około 50 tysięcy zmarłych. Miejsce na swój sposób fascynujące i warte odwiedzenia. Wbrew pozorom kompleks pomieszczeń nie jest zbyt duży, ledwie kilkanaście metrów korytarzy do przejścia. Chcąc poczytać plansze o historii, zrobić kilka zdjęć i po prostu dokładniej przyjrzeć się miejscu i zgromadzonym tam szczątkom, kwadrans na wizytę powinien w zupełności wystarczyć. Miejsce nietypowe, ale warte wstąpienia będąc w pobliżu, a prędzej czy później każdy turysta będzie przechodził obok, bo ossuarium podobnie jak większość brneńskich atrakcji, zlokalizowane jest w obrębie starówki.
Jak już wcześniej wspominałem, Brno ma bardzo dobrze rozwiniętą sieć transportu miejskiego. Jednym ze środków lokalnej komunikacji są tramwaje. Sieć jest stale rozbudowywana, kupowane są nowe składy, jednak pomimo tego, a może i na szczęście, na ulicach wciąż można spotkać dość już leciwe, ale urocze wagony tramwajów marki Tatra. Nie może być chyba nic bardziej kojarzącego się z czeskimi ulicami i torowiskami.
Spacerując po centrum miasta bardzo mi się podobało, że wychodząc poza obręb starego miasta, wokół siebie wciąż miałem typowo wielkomiejską, starą i robiącą wrażenie zabudowę. Miałem przez to niejednokrotnie pozytywne wrażenie, że jestem w znacznie większym, niż w rzeczywistości, mieście. Coś, czego brakuje mi w moim Gdańsku. Dodając do tego zadbaną infrastrukturę, porządek, brak wszechobecnych reklam i bilbordów, tworzy się na prawdę przyjemne miasto, przestrzeń gdzie po prostu chce się przebywać.
W drugim i ostatnim dniu wizyty w mieście postanowiłem odwiedzić tutejszy zamek. Ten zlokalizowany jest na znajdującym się w centrum miasta wzgórzu Špilberk, od którego też wziął swoją nazwę. Historia miejsca toczy się już od XIII wieku, jednak na uwagę zasługuje w szczególności wiek XIX. W twierdzy zostało założone więzienie, które było miejscem zsyłki galicyjskich Polaków sprzeciwiających się austriackiemu zaborcy.
Zamkowych wnętrz i muzeum nie zwiedzam, w zupełności zadowalam się spacerem i przepięknymi widokami na miasto.
Zamek był też moim ostatnim punktem podczas pobytu w Brnie. Półtorej dnia, które spędziłem w mieście w zupełności wystarczyły by zobaczyć najważniejsze miejsca i pospacerować po całym śródmieściu. Wspomnienia zostają pozytywne, miasto bardzo przypadło mi do gustu. Czyste i zadbane, przyjazne pieszym, oferuje do tego bardzo ładne centrum, sporą liczbę zabytków i punktów widokowych. To czego może brakować, to jedynie woda. Nie ma tu rzeki, bulwaru, ani nawet jeziora lub większego stawu. Gdybym musiał zrobić porównanie Brno vs inne miasto, to w mojej opinii najbardziej siostrzanym miastem jest Bratysława. Podobna wielkość, architektura, historia i atmosfera. Jeżeli nie na dłuzej, to chociaż na pół dnia, ale do Brna zajechać warto.
Wsiadam w auto i jadę dalej, na południe, poznawać pozostałą część Moraw…