Włochy – Katania – Przywitanie z Sycylią
Włochy są różne, bogata, zadbana i czysta północ vs biedne, chaotyczne i brudne południe. Sycylia to samo południe, dalej już się nie da. Czym więc mogą mnie zaskoczyć takie Włochy? Wsiadam do samolotu i lecę do Katanii.
Katania jest drugim największym miastem na wyspie, liczy około 300 tysięcy mieszkańców i położona jest na wschodnim wybrzeżu Sycylii, niemalże u podnóża wulkanu Etna. Mając do dyspozycji trzy pełne dni na Sycylii, jeden poświęciłem na zwiedzanie Katanii, a na dwa kolejne wynająłem samochód i zwiedzałem okolicę. Jeden pełny dzień zresztą w zupełności powinien wystarczyć na poznanie miasta.
Noclegi mam w samym centrum. Nie tracąc czasu na długie spanie wychodzę zwiedzać i poznawać Katanię. Pomimo wczesnej wiosny jest już całkiem ciepło, bezchmurne niebo, miasto powoli budzi się do życia.
Spaceruję, spaceruję i w zasadzie prawie nikogo nie mijam na pokonywanych ulicach. Raz po raz przejedzie skuter, te małe przeraźliwie hałaśliwe pojazdy urosły do jednego z symboli wyspy. Nie ma co się zresztą dziwić, są zwinne i zwrotne, co ma ogromne znaczenie przy tutejszych wąskich, zastawionych i często zakorkowanych ulicach. Sam się zresztą o tym przekonałem kolejnego dnia, kiedy przyszło mi usiąść za kierownicą wynajętego auta.
Sobotni poranek, zatem gdzie mogą być wszyscy mieszkańcy? Oczywiście, że na zakupach. Po chwili docieram na lokalny targ, a tam tłumy, ktoś coś ogląda, inny kupuje, ktoś z kimś po prostu się spotkał i rozmawia. Dodajmy do tego wszystkiego język włoski, sycylijski temperament i wychodzi prawdziwy gwar i tętniące życiem miejsce.
Targ targiem, zakupy zakupami, ruszam jednak zwiedzać miasto dalej. Podobnie jak w przypadku wielu innych włoskich miast, tak i o Katanii można powiedzieć, że całe centrum, to jedna wielka starówka. Gdzie się nie zajrzy, w jaką uliczkę nie pójdzie, tam na pewno będzie coś ładnego i ciekawego.
Muszę jednak ustalić sobie jakiś porządek spaceru, a zdecydowanie najlepszym punktem odniesienia i startu zwiedzania jest Piazza del Duomo, czyli Plac Katedralny. Są Włochy, musi więc być braok. Choć pierwsza tutejsza katedra powstała już w XI wieku, to współczesny barokowy wygląd zawdzięcza przebudowie, a właściwie odbudowie po trzęsieniu ziemi w XVII wieku.
Dosłownie tuż obok katedry znajduje się nieduże benedyktyńskie opactwo. Tutejsza wieża udostępniona jest do zwiedzania i za niewielką opłatą można wejść na szczyt i rzucić okiem na miasto oraz to co wokół. Według mnie jest to punkt obowiązkowy wizyty w Katanii ze względu na niesamowity widok na miasto, ale przede wszystkim górujący nad nim wulkan Etna.
Przy Placu Katedralnym swój początek bierze jedna z głównych i dłuższych ulic Katanii – Via Etnea. Wzdłuż niej dziesiątki ogródków kawiarnianych i restauracyjnych oraz najbardziej reprezentacyjne budynki w mieście.
Fanem roślin nie jestem, ale spacerując natrafiam na niewielki ogród botaniczny Orto Botanico di Catania. Jest po drodze, wstęp darmowy, więc dlaczego by nie zajrzeć. Zawsze to coś innego. Faktycznie, ogród okazał się być bardzo kameralnym, z każdej strony otoczony gęstą zabudową, ale odrobina cienia i zieleni idealnie pasowała na miejsce, by właśnie tu zrobić sobie krótką przerwę.
Nie samymi zabytkami i pięknymi ulicami człowiek jednak żyje. Jestem w końcu w nadmorskim mieście. Stety lub niestety, w pobliżu centum plaży się nie uświadczy. Jest za to port, jest sycylijski rozgardiasz, jakieś ruiny, magazyny, dworzec kolejowy i bocznice. Nie każdemu musi to przypaść do gustu, ale pewien swój urok ma. Na pewno stanowi duży kontrast do pięknych zabytkowych uliczek z kawiarniami i restauracjami. Takie jednak właśnie są te południowe Włochy, a Sycylia w szczególności.
Kilkanaście minut, może pół godziny spaceru i jestem już w północnej części miasta. Więcej bloków, mniej, a w zasadzie, brak turystów. Plaży nie ma, port także zostawiłem za sobą, jest za to kamieniste wybrzeże z charakterystycznymi wulkanicznymi skałami. W końcu Etna całkiem niedaleko. W mijanym sklepie kupuję piwo i podobnie jak inni mieszkańcy miasta zalegam na tutejszych nadmorskich skałach. Jest całkiem przyjemnie.
Na zwiedzanie Katanii w zupełności wystarczy jeden dzień, wszystko co w mieście najważniejsze da się zobaczyć. Ja tutaj zrobiłem sobie bazę i od kolejnego dnia miałem wynajęty samochód, aby móc zwiedzić wschodnią część Sycylii. Najpierw jednak jeszcze kilka zdjęć Katanii po zmroku. Według wielu statystyk miasto należy do jednych z najniebezpieczniejszych w Europie, a statystyki przestępczości mogłyby przerazić. Może i tak jest, liczby znikąd się nie biorą, pewnie zdarzają się liczne kradzieże, napady, włamania itp., ja jednak podczas całego swojego pobytu czułem się bardzo dobrze i bezpiecznie. To co jednak zwracało uwagę, to stosunkowo duża liczba bezdomnych, żebraków oraz śmieci.